Siedem życzeń, czyli all Stokrot wants for Christmas

Jak śpiewają co roku Przyjaciele Karpia z radiowej Trójki: „Krok po kroku, krok po kroczku, najpiękniejsze w całym roczku, idą Święta, idą Święta” :). Już pojutrze znów będziemy wypatrywać pierwszej gwiazdki (w tym roku gościnnie z Odległej Galaktyki ;)), po czym znów nastąpi czas choinki (koniecznie kotoodpornej), mniejszych bądź większych zlotów rodzinnych oraz świątecznego sernika i innych pyszności. I, oczywiście, prezentów. Rzecz jasna, zdaję sobie sprawę, że na listy do świętego Mikołaja już zdecydowanie za późno (de facto większość paczek już od ponad tygodnia leży zapakowana i poukrywana w różnych Tajemnych Miejscach), ale tak sobie myślę, że na długofalowe życzenia prezentowe zawsze jest czas. Kto wie, być może nasz Ulubiony Święty ma wejścia gdzie trzeba i zdoła przekazać, co nam się marzy? Poniższa notka będzie więc zestawieniem moich długofalowych prezentowych życzeń wydawniczych; konkretniej zaś wydawniczo-mangowych. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że Rovaniemi ma wtyki we właściwych wydawnictwach ;).

Continue reading

Stokrot Reloaded

Hejho! Wbrew wszelkim znakom na niebie i ziemi ten blog nie jest jeszcze martwy, nawet jeśli ostatnia notka pojawiła się w styczniu. Odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponoszą niesprzyjające okoliczności przyrody, które w tym roku skumulowały się do tego stopnia, że skutecznie blokowały wszelkie działania wymagające jakiej takiej systematyczności. Jak to mówią – jak nie urok, to przemarsz wojsk. Czyli w moim wypadku: jak nie choroba, to pogrzeb w rodzinie, jak nie remont, to awaria – i tak w koło Macieju -_-. A w międzyczasie nadganianie bieżących zobowiązań, bo to albo sprawozdanie bądź program zajęć do pracy, albo scenariusz akademii, albo – co już znacznie przyjemniejsze, muszę przyznać, ale nawet bardziej czasochłonne – przygotowywanie prelekcji na kolejne okołojapońskie imprezy. Zważywszy zaś, że anime też się same nie obejrzą, mangi i książki nie przeczytają, a fanfik nie napisze – blog leżał odłogiem, teraz zaś nadchodzi pora na jego reanimację. Trzymajcie więc rękę na pulsie, bo wkrótce pierwsza nowa notka z prawdziwego zdarzenia :).

 

Złote Stokroty 2014

Na początek chciałabym serdecznie powitać wszystkich, którzy tu zaglądają (mam nadzieję, że ktoś tu zagląda… prawda?) w Nowym Roku 2015. Oby był lepszy od tego, który się skończył, pod każdym możliwym względem :).

Skoro zaś zaczął się Nowy Rok, to czas (i to już najwyższy!) podsumować poprzedni przynajmniej na poletku szczególnie bliskim memu sercu – czyli związanym z anime (jeśli idzie o mangi, nie poczyniłam w minionym roku aż tak wielu odkryć, by było co podsumowywać). Że zaś wszelkie podsumowania często-gęsto wiążą się z wręczeniem różnorakich nagród, postanowiłam dorzucić także i swoje trzy grosze w tym zakresie i uhonorować to, co osobiście urzekło mnie najbardziej w anime w 2014 roku*. Zapraszam zatem na pierwszą (i miejmy nadzieję nie ostatnią ;)) Galę Wręczenia Złotych Stokrotów**.

*Aby uniknąć pytań i wątpliwości – poniższe zestawienie obejmuje jedynie tytuły, które w ubiegłym roku obejrzałam w całości. Jeśli więc jakiegoś na liście brakuje to: 1) albo nie oglądałam go w ogóle, 2) albo jeszcze go nie dokończyłam, 3) albo wciąż nie zakończono nadawania ;).

**Z przyczyn technicznych dysponuję tymczasowo jedynie wirtualną wersją statuetki.

Tymczasowy substytut statuetki 😉

Continue reading

Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy…

Na początek zdanie wyjaśnienia odnośnie braku notek w ostatnich tygodniach: łyżwiarstwo figurowe pewnego dnia wykończy mnie psychicznie -_-. Kto to widział, żeby człowiek po jednoweekendowych zawodach wracał do siebie przez następny tydzień, uch…

Tyle tytułem wytłumaczenia; przechodząc zaś do tematu dzisiejszej notki – dzisiaj będzie wpis dla spóźnialskich. Konkretniej zaś: dla tych spóźnialskich panien, które w wieczór andrzejkowy: 1) nie zdążyły zajrzeć do studni, by ujrzeć oblicze przyszłego oblubieńca, 2) studnie im zamarzły (mróz był, jakby nie patrzeć ;)), 3) uznały studnię za średnio wiarygodne źródło informacji. Że zaś zbliżają się Mikołajki, a św. Mikołaj był uznawany m.in. za patrona panien na wydaniu, tedy zapraszam na Nie Do Końca Poważny Okołomikołajkowy Przegląd Niemal Idealnych Potencjalnych Animowych Mężów (i przymknijmy na chwilę oko na fakt, że wszyscy są narysowani ;)).

Niewiarygodne, jak ten kadr z "Mushishi" świetnie pasuje do tej notki... xD

Niewiarygodne, jak ten kadr z “Mushishi” świetnie pasuje do tej notki… xD

Continue reading

Winter is coming…

…ale to wcale nie będzie notka o “Grze o tron” ;).

Widzicie, przełom października i listopada to nie tylko czas duchów i straszenia, ale też początek sezonu sportów zimowych. I choć sama szczególnie usportowiona nie jestem (circa minus osiem dioptrii w obu oczach robi swoje), to kibicem byłam i jestem praktycznie od zawsze, a z dyscyplin zimowych upodobałam sobie szczególnie dwie: łyżwiarstwo figurowe oraz skoki narciarskie. Że zaś równolegle jestem miłośniczką mangi i anime (w tym serii sportowych), nic dziwnego, że od jakiegoś czasu marzą mi się seria bądź komiks utrzymane właśnie we wspomnianej powyżej tematyce. I dziś będzie właśnie o tym – wymarzonej Stokrotowej historii sportowej w wydaniu mangowo-animowym, z jednym ze sportów zimowych na pierwszym planie.

Istnieją ważkie powody, dla których notkę tę sponsoruje między innymi Kubuś Puchatek ;)

Istnieją ważkie powody, dla których notkę tę sponsoruje między innymi Kubuś Puchatek 😉

Continue reading

Żadnej lampy, żadnej świecy…

 

…w oknach zawieście całuny, dziś bowiem Halloween! Bądź też Samhain. Albo nieco bardziej swojskie dziady, jak kto woli 😉 . W każdym razie: owa szczególna noc na przełomie października i listopada, która w wielu kulturach uchodził za czas, gdy duchy wędrują po ziemi, a w którym dziś ludzie lubią przebierać się za potwory i oglądać straszne historie. Postaram się zatem dorzucić swoje trzy grosze w temacie i podsunąć kilka propozycji opowieści z dreszczykiem, rzecz jasna z animowego poletka.

Na wstępie muszę się jednak do czegoś przyznać: otóż w zasadzie niespecjalnie przepadam za horrorami, w szczególności zaś za tymi, które epatują krwią, brutalnością i wnętrznościami. W notce nie będzie więc o typowych slasherach ani pozycjach z odmiany „ręka, noga, mózg na ścianie, oczy na widelcu”. Nie będzie też o klasycznych horrorowych motywach w wydaniu bliższym kulturze zachodniej – czyli, niestety, żadnych wampirów, zombie ani ghouli. O czym zatem będzie? Ano o seriach „z pogranicza światów”, gdzie to, co nadprzyrodzone może przenikać do naszej rzeczywistości i na dokładkę, nie zawsze jest przyjaźnie nastawione. Czyli, krótko mówiąc, jak znalazł na dzisiejszy wieczór (i przymknijmy oko na to, że w Japonii święto duchów obchodzi się całkiem kiedy indziej).

Nekozawa-senpai zaprasza ;)

Nekozawa-senpai zaprasza 😉

Continue reading

That’s no moon… it’s a jellyfish.

Dziś notka, która wedle wstępnych założeń miała się znaleźć na blogu jako jedna z najpierwszych, ale nieco się obsunęła – będzie bowiem o czymś, co idealnie nadałoby się na początek. Czyli o czołówkach, a ściślej rzecz biorąc – o animowych openingach. Nie zamierzam tu jednak (przynajmniej nie tym razem) prezentować zestawienia swoich ulubionych czołówek czy też tych, które osobiście uważam za najlepsze. Nie. Dziś będzie o tych openingach, które skromnym Stokrotowym zdaniem z różnych względów kwalifikują się jako pozytywnie zakręcone. Proszę więc zapiąć pasy i przygotować się na solidną dawkę radosnego absurdu oraz głupawki.

Haino, haino, yoisho, yoishona… xD

Continue reading

Syren w wannie i pomniejsze bóstwa – czyli co nam niesie Pani Jesień

Dzisiejsza notka będzie z gatunku „awaryjnych”, z tytułu tego, że przez cały miniony tydzień wyjątkowo uciążliwy katar (efekt uboczny wypadu na Festiwal Komiksu w minioną sobotę) skutecznie blokował mi synapsy ;). Zapraszam zatem na subiektywny Stokrotowy przegląd wrażeń z rozpoczęcia sezonu jesiennego w anime :).

Ginko jeszcze nie dotarł na miejsce... ale już niedługo ;).

Ginko jeszcze nie dotarł na miejsce… ale już niedługo ;).

Continue reading

Niestrawny ten bigos, czyli źle się dzieje w Epoce Wojujących Księstw

W poprzedniej notce pełno było zachwytów, więc dziś dla odmiany trochę sobie pomarudzę. A będzie o tym, co dolega najnowszej Sengoku Basarze i czemu jest to wyjątkowo przykre.

Zacznę od tego, że na najnowszą odsłonę opowieści o dzielnych wojownikach japońskiej ery Sengoku czekałam z niecierpliwością, odkąd w sieci pojawiły się pierwsze, nieoficjalne jeszcze wzmianki na jej temat. Tym większa była więc moja radość, gdy okazało się, że anime ukaże się jeszcze tego lata. Oczekiwania zaś miały prawo być wysokie — bo też dwie pierwsze serie tego tytułu dość wysoko zawiesiły poprzeczkę (szczególnie sezon pierwszy, który widziałam ładnych kilkanaście razy i który plasuje się w ścisłej czołówce moich ulubionych anime). Oferowały widzowi zgrabnie i emocjonująco poprowadzoną fabułę, bohaterów takich, że klękajcie narody, oraz mnóstwo zakręconego, acz świeżego i niewymuszonego humoru. Co więcej, ani na chwilę nie traciły z oczu tego, co istotne; twórcy bowiem potrafili świetnie zrównoważyć absurd i wątki poważniejsze (jak również wiedzieli, z czego się nie śmiać). Wydawać by się mogło, że tego sprawdzonego przepisu nie sposób popsuć…

Nie ma jak sprawdzony przepis...

Nie ma jak sprawdzony przepis…

Continue reading

Zamiast wstępu, czyli animowy as serwisowy sezonu

Tu powinien był się znaleźć wpis na całkiem inny temat. Konkretniej, miał to być wpis powitalny. Ponieważ jednak, jeden: nie mam zbyt wielkiego doświadczenia w pisaniu wpisów powitalnych, dwa: męska siatkówka jest ostatnio szalenie na czasie, trzy: przedwczorajszego wieczoru skończyłam jedno z najlepszych sportowych anime, jakie widziałam, będzie więc o czym innym. Czyli o Haikyuu!.

Continue reading